Friday 16 April 2010
przedwakacyjne nastroje...
Monday 12 April 2010
kilka zdań o minionej sobocie..
Zginęło niemalże sto osób, nie chcę myśleć o ich randze, zasługach, ideach, nie. Bardziej porusza mnie fakt niemal stu rodzin, ktore zostaly pozbawione tego waznego KOGOS. Niemal sto pogrzebów, niemal sto zyc nagle przerwanych i ... i nic. Wśród osób, których nazwiska wszyscy znają, są takze Ci zwyczajni ludzie. Ci, ktorzy byli w moim wieku, nie mieli kilku tytułów w kieszeniach, ale wiarę, ze maja cale zycie przed soba, aby je zdobyc.
do przeczytania
W Angli, w moim małym sielsko-anielskim ''posh'' Tunbridge Wells, mało kto wiedział co wydarzyło się w sobotę rano. W miasteczku, w którym wbrew pozorom mieszka wielu Polaków nie pojawiło się najmniejsze ''nic''. Przykre to. Strasznie chciałabym przenieść się do Polski, przez te kilka dni być pośród ludzi, którzy rozumieją i czują podobnie. Wiem, ze w Londynie, szczegolnie w polskich okolicach Hammersmith czy koło ambasady RP sytuacja wygladala zupelnie inaczej, nie dane bylo mi jednak wybrac sie tam w miniony weekend. Przeglądałam wczoraj zdjęcia zrobione w sobotę i niedzielę w Warszawie przez mojego przyjaciela. Wiele bym dała za to, zeby przez kilka chwil byc tam gdzie czuje, ze powinnam.
nie wiem co więcej moge powiedziec, napisac..
Thursday 8 April 2010
powiało wiosną
wiosna dodaje życia też moim roślinkom, szalona bazylia i tymianek ''produkują'' drugą serię listków, lawenda wyjrzała nieśmiało z nasionek, rozmaryn też chyba się do tego szykuje, a trawa cytrynowa pięknie pnie się w górę :) Jako, ze dzisiaj bylo wyjatkowo pięknie wystawiliśmy roślinki na parapet żeby złapały trochę słońca! Nie mogę się doczekać przesadzania ich do większych doniczek i rozstawiania dookoła mieszkania!
Natchniona tą wiosenną energią zaczęłam robić mega porządki, połączone z zamienieniem miejscami letnich i zimowych ciuchów (zimowe do pudeł, letnie do szafy), kilka toreb powędrowało do charity shopów i dzięki temu mam miejsce na nowe zakupowe zdobycze! Planuję małe przewietrzenie szafy przed wyjazdem do Turcji, więc akurat jak znalazł! Póki co, doczekałam się swojej wymarzonej, jak to moja szefowa powiedziała ''designerskiej'' torby :) Kupiona na przecenie w Cath Kidston jest spełnieniem moich marzeń. Odkąd pierwsyz raz odwiedziłam ten sklep mam w głowie tę stylistykę, kwiaty, gwiazdki, kropeczki na wszystkim, począwszy od ubrań, przez kuchenne akcesoria i dodatki na wyprawce dla niemowląt, notesach, przyborach do szycia i kraftowania kończąc. Jako że kupowałam online do torby dokupiłam sobie fartuszek :) Spełnienie marzeń razy dwa więc!
To szaro-rózane pod spodem to wspomniana torba, wielka, pojemna, mega wygodna. Mam nadzieje, ze wkrotce pokaze normalne zdjecie na sobie, czyli torba w akcji. Czerwony materiał na górze to fartuszek :)Poza tym dzisiaj w szale zakupowego popołudnia z Fabem (musieliśmy kupić nową suszarkę...) sprawiłam sobie szary notes, w którym zamieszka journal-pamiętnik z mojej pierwszej wyprawy do Turcji i ołóweczek z piękną oprawką na przecenie w Paperchase. No i nowe okulary przeciwsłoneczne :) Odhaczam w ten sposób moją przedwakacyjną listę zakupów. Za 3 tygodnie i dwa dni BON VOYAGE!! PS. Poza wiosną wielką radość w naszych serduchach wywołuje fakt, że Fab ma już wbitą w paszporcie wizę, możemy więc razem zostać w Anglolandii przez następny rok :) Kamień z serca!
Monday 5 April 2010
Abra kadabra czyli słowem wstępu
abrakadabra